środa, 17 czerwca 2009

Teresa z Lisieux, Święta Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, zwana też Mała Teresa, Mały Kwiatek;




A depiction of the Holy Face of Jesus as Veronica's veil, by Claude Mellan c. 1649. St. Thérèse wore an image of the Holy Face on her heart.
Święta Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, zwana też Mała Teresa, Mały Kwiatek; właśc. Marie Françoise Thérèse Martin (dla odróżnienia od św. Teresy z Avila, zwanej Wielką) albo Teresą z Lisieux, urodziła się w Alencon (Normandia) w nocy z 2 na 3 stycznia 1873 r. jako dziewiąte dziecko Ludwika i Zofii. Jej rodzice Zelia i Ludwik byli bardzo religijni. Mieli dziewięcioro dzieci, z których przeżyło pięć dziewczynek. Wszystkie zostały siostrami zakonnymi (cztery wstąpiły do tego samego Karmelu w Lisieux). Dzieci wychowywały się w bardzo religijnej i serdecznej atmosferze. Teresa jako najmłodsza była ulubienicą wszystkich, wyróżniała się radością i pogodą ducha.
W 1877 roku umarła matka Tereski. Dla czteroletniej dziewczynki był to duży wstrząs. Wybrała swoją siostrę Paulinę na "matkę zastępczą". Rodzina przeniosła się do Lisieux. Tereska stawała się coraz bardziej dzieckiem nieśmiałym i nadwrażliwym. Nauka w szkole bardzo ją męczyła. W domu rozpieszczana i w centrum zainteresowania, nie potrafiła przystosować się do warunków szkolnych. Na dodatek jej ukochana siostra Paulina wstąpiła do Karmelu. Dla dziewięcioletniej Tereski był to kolejny cios. Na doznaną utratę zareagowała kompletnym załamaniem. Pojawiały się spazmy płaczu, dreszcze, ciągłe bóle głowy, halucynacje, omdlenia i gwałtowne wybuchy emocji. W czasie jednego z napadów Teresa spostrzegła, że figurka Matki Bożej, stojąca w pokoju, uśmiecha się do niej. Od tej chwili wybrała sobie Niepokalaną na opiekunkę i matkę. Tereska powoli powracała do zdrowia. Nadal była nadwrażliwa, miała migreny i często płakała. W końcu ojciec był zmuszony zabrać dziewczynkę ze szkoły zapewniając jej lekcje prywatne.
W 1886 r. w Boże Narodzenie miało miejsce wydarzenie, które biografowie Teresy nazywają jej "nawróceniem". Po powrocie z pasterki ojciec głośno wyraził zniecierpliwienie jej dziecinnym zachowaniem. Jej siostra Celina przewidywała, że Tereska i tym razem wybuchnie jak zwykle płaczem, ale ona w jednej chwili przeżyła duchową przemianę. "W święto Bożego Narodzenia dobry Bóg dokonał małego cudu. Pozwolił mi w jednej chwili dorosnąć. W tę noc, w której to On z miłości do mnie stał się słaby i podatny na cierpienie, sprawił, że stałam się silna i odważna. Zaczęłam niemal biec jak jakiś olbrzym" - pisze Teresa. Odtąd zerwała z zapatrzeniem w siebie przekonując się, że piękniejszym może być otwieranie się na troski innych, niż zamykanie się we własnych problemach. Tereska zaczynała się przemieniać w coraz dojrzalszą osobę. Zaczynała interesować się troskami służącej, nawiązywać rozmowy z przychodzącymi do domu rzemieślnikami, troszczyć się o dzieci, których matka była chora. Kiedy dowiedziała się o mordercy, który zabił trzy kobiety w Paryżu, modliła się za niego chcąc za wszelką cenę uchronić go od piekła. Został on osądzony i skazany na śmierć przez ścięcie na gilotynie. W ostatniej chwili jednak ucałował Krzyż! Teresa płakała z radości. Jej prośby zostały wysłuchane. Nazwała go swym "pierwszym dzieckiem". Czuła się wystarczająco silna, by walczyć o wstąpienie do Karmelu i pokonać wszystkie przeciwności, gdyż uważano iż jest na to zbyt młoda. Musiała przekonać ojca, wuja, potem biskupa. Podczas pielgrzymki do Rzymu poprosiła Ojca Świętego Leona XIII o pozwolenie wstąpienia do Karmelu w wieku 15 lat. Otrzymuje wymijającą odpowiedź, którą uważała za przegraną.
Jednak, 9 kwietnia 1888 roku, w wieku 15 lat, na zawsze opuściła dom. W Karmelu przebywały już dwie siostry Teresy - Paulina i Maria. Mężnie znosiła wszystkie niedogodności życia wspólnotowego, zimno, oschłość pojawiającą się często na modlitwie, uczuciową pustkę. Najbardziej cierpiała jednak z powodu choroby psychicznej ojca. Był to dla niej następny dramat rodzinny. Prowadziła walkę o wyzwolenie się od rodziny, która co tydzień przychodziła do rozmównicy traktując ją jak małe dziecko.
Teresa była niezwykle wierna regule zakonnej. Rozmowy z siostrami ograniczała z niezłomną konsekwencją do dozwolonej miary. Co więcej podczas krótkich godzin odpoczynku świadomie przyłączała się do sióstr mniej lubianych i niesympatycznych. Kochać bliźniego to dla Teresy przyjmować ludzi takimi jakimi są, nie wybierać sobie najmilszego otoczenia, bowiem któż może wiedzieć, czy sami nie jesteśmy dla innych przykrym utrapieniem.
Teresa na ślubach zakonnych otrzymała drugie imię - Teresa od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza. W tym czasie Teresa odkryła drogę dziecięctwa duchowego, która przemieniła zupełnie jej życie. Otrzymała łaskę głębokiego poznania Boga jako Ojca, który nie jest niczym innym jak tylko Miłością Miłosierną. Dzięki łasce chrztu życie każdego chrześcijanina, jest życiem dziecka Bożego, "syna w Synu", który z nieskończoną ufnością zwraca się do Ojca. "Słaba i niedoskonała" Teresa oddała się Miłości Miłosiernej. Miało to miejsce podczas Mszy św. w Niedzielę Trójcy Świętej, 9 czerwca 1895 roku. Teresa nie potrzebowała modlitewnych formułek i książeczek do nabożeństwa: "Ja robię tak jak dzieci, które jeszcze nie umieją czytać, ja mówię po prostu dobremu Bogu to, co chce mu powiedzieć i On mnie zawsze rozumie". Teresa miała do Boga dziecięce, bezgraniczne zaufanie. Tylko ten który nie posiada nic, może zostać czymś obdarowany. Tylko duszę wolna od zaufania we własną sprawiedliwość, we własne dokonania i ludzkie zabezpieczenia, może Bóg napełnić swa mocą. W swoim życiu odkryła prawdę, że sama jest zbyt słaba, aby o własnych siłach osiągnąć doskonałość. Mówiła: "Niepodobna mi stać się wielką, powinnam więc znosić się taką, jaka jestem, ze wszystkimi swymi niedoskonałościami. Chcę jednak znaleźć sposób dostania się do nieba, jakąś małą drogę, prostą i bardzo krótką. Żyjemy w epoce wynalazków i nie ma już potrzeby wchodzić na górę po stopniach. Otóż i ja chciałabym znaleźć taką windę, która by mnie wyniosła aż do Jezusa, bo jestem zbyt mała, by wstępować po stromych stopniach doskonałości. Windą, która mnie uniesie do nieba są twoje ramiona, o Jezu." Teresa zdawała sobie doskonale sprawę z niebezpieczeństwa, które czyhało na jej małej nowej drodze. Kiedy rezygnuje się z wielkich czynów, działań i zasług, daje się pole do działania lenistwu i ucieczce przed odpowiedzialnością, ale Teresa nie chciała poddawać się duchowemu lenistwu. Mała droga Teresy uświęca zwykły, powszedni dzień. Mówi, że nie należy marzyć o czymś nadzwyczajnym, ale wykonywać z miłością to co zwyczajne. Teresa napisała: "Gdy nie mogę nic odczuwać, gdy jestem całkiem oschła, niezdolna aby się modlić, praktykować cnoty, wtedy szukam malutkich okazji, prawdziwie nic nie znaczących czynów, by sprawdzić Jezusowi radość. Na przykład uśmiech, przyjazne słowo jeśli wolałabym raczej milczeć, albo zrobić markotna minę". Jej życie pokazuje, że świętym zostaje się nie przez niezwykłe talenty lub bohaterskie czyny. Świętym jest człowiek, który wszędzie i zawsze żyje w pobliżu Boga, zgodnie ze słowami Teresy: "Nie mogę uczynić się większą..., ale chcę szukać sposobu, aby dostać się do nieba na małej drodze, na drodze prawdziwie prostej, prawdziwie krótkiej, na całkiem małej nowej drodze".
W 1896 r., w wieku 23 lat, Teresa doświadczyła pierwszych oznak gruźlicy płuc, którym towarzyszyły duchowe ciemności. Była to "ciemna nocy wiary". Przez 18 miesięcy czuła się opuszczona i zagubiona, pogrążona w najczarniejszych ciemnościach. Śmierć, której przedtem oczekiwała z radością, jako towarzyszkę do wiecznej szczęśliwości, wydawała się jej wówczas absolutna nicością. Pozostała jej tylko ufność. Mimo cierpień starała się być uśmiechnięta, radosna i jak zawsze skłonna do żartów. Osłabiona przez krwotoki próbowała podtrzymać siostry na duchu. Modliła się, aby po śmierci mogła " czynić dobrze na ziemi, aż do końca świata". Równocześnie skończyła pisać swoją autobiografię, zadanie zlecone jej przez przeoryszę.
Teresa zmarła dnia 30 września 1897 r. Miała wtedy zaledwie 24 lata. W rok po jej śmierci ukazała się utworzona z jej pism książka "Dzieje Duszy", która podbiła świat. Ukryte życie Teresy stało się światłem dla całego świata.
Dnia 29 kwietnia 1923 r. Papież Pius XI ogłosił Teresę błogosławioną. Dwa lata później dokonał jej kanonizacji.
Dnia 19 października 1997 r. Ojciec Święty Jan Paweł II nadał św. Teresie od Dzieciątka Jezus tytuł Doktora Kościoła powszechnego: "Spełniając prośby wielu Braci w biskupstwie i licznych wiernych z całego świata, po zasięgnięciu rady Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych i zdania Kongregacji Nauki Wiary co do doniosłości doktryny, po długim i dojrzałym namyśle, pełnią władzy apostolskiej ogłaszam św. Teresę od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, Dziewicę, Doktorem Kościoła powszechnego. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego."
Przesłanie
Zgłębiając dary otrzymane od Boga Teresa odkryła swoje miejsce w Kościele. W nim pragnęła być miłością. Żyjąc w Karmelu w Lisieux starała się przez całe swoje życie pozostać wierna temu powołaniu. Stąd jej postawę cechuje miłość i oddanie Bogu, Kościołowi, zbawieniu dusz ludzkich. Miłością bez granic kochała swoich najbliższych, współsiostry zakonne, a także oddalonych od Boga i Kościoła - grzeszników.
Teresa zaproponowała na nowo odczytanie ewangelicznego ideału dziecięctwa Bożego i szła "Małą drogą" zaufania Bogu jako Ojcu. Świętość jaką osiągnęła pragnąc pozostać dzieckiem wtulonym w Boże ramiona zafascynowała wiele osób jej współczesnych. Także i w naszych czasach znajdujemy ludzi, którzy poznawszy jej dorobek duchowy pragną dojść do Boga wybierając "Małą drogę" dziecięctwa i prostoty. Jest ona możliwa do realizacji w życiu każdego chrześcijanina. Nie polega ona na stosowaniu surowych pokut, wyrzeczeń, długich medytacji, do których wielu ludzi nie czuje się predysponowanych lub których praktykowanie wymaga specyficznych warunków życiowych.
Teresa proponuje wszystkim drogę prostszą. Pierwszym krokiem na tej drodze jest uznanie własnej małości, zaparcie się siebie, aby móc potem stać się bezinteresownym darem dla Boga i bliźnich. Teresa przypomina wszystkim wierzącym, że trzeba zaakceptować własną ograniczoność i niedoskonałość, że trzeba iść z miłością i ufnością do Boga, po to, aby On sam mógł nas podźwignąć swoją miłością miłosierną i udoskonalić swoją łaską. Cała trudność "Małej drogi" polega na tym, że trzeba pokonać własny egoizm, wyrzec się pychy w spojrzeniu na siebie i swe możliwości. Piękno zaś proponowanej przez Teresy duchowości polega na tym, że ukazuje ona wielkość ojcowskiej miłości Boga. W "Małej drodze" jest mocno obecny element nadziei: trzeba, aby człowiek nie zniechęcał się trudnościami i swymi słabościami w drodze do Boga

W ikonografii św. Teresa przedstawiana jest na podstawie autentycznych fotografii. Jej atrybutami są: Dziecię Jezus, księga, pęk róż, pióro pisarskie
JEJ WIZERUNKI
Jej autobiografia, spisana na polecenie matki przełożonej, zatytułowana później Dzieje duszy, należy do klasyki karmelitańskiej.
Duchowość Teresy od Dzieciątka Jezus bywa utożsamiana z jej "małą drogą". Mała droga wprawdzie nie wyczerpuje całej jej duchowości, jednak stanowi jej centrum i istotne przesłanie.
"Małą drogą" Teresa nazwała "swój sposób dążenia do Boga".
Celem "małej drogi" jest świętość, pełnia miłości, zjednoczenie z Bogiem, chrześcijańska doskonałość. Kluczowymi pojęciami, będącymi na przeciwległych sobie krańcach, które przyczyniły się do odkrycia "małej drogi", są z jednej strony: wzniosły ideał, trudne zadania do wykonania, wielkie trudności, a z drugiej: niemożność osiągnięcia ideału biorąc pod uwagę własną niemoc, niezdolność do sprostania zadaniom formacyjnym własnymi siłami, niemożność wyjścia z kryzysu bez pomocy z zewnątrz. Teresa odkryła rolę, jaka przypada w udziale Bogu i jej podczas całego procesu uświęcenia. Dzieło przekraczające ludzkie siły nie jest wykonywane przez człowieka, ale przez Boga. Od człowieka wymaga się tylko tyle, na ile jest zdolny i nic więcej.

Teresa rozumie, że tylko Bóg może człowieka uświęcić, zatem człowiek powinien się pozwolić uświęcić; Bóg jest Pasterzem wszystkich swoich owiec, zatem w dziele formacji trzeba być jego współpracownikiem; i że z wszelkich duchowych kryzysów Bóg wyzwala człowieka, gdy przychodzi odpowiedni moment. Trzeba z cierpliwością znosić to, czego nie można zmienić własnymi siłami, nie zniechęcając się trudnościami.
Świętą Teresę szybko otoczył "huragan chwały" i stała się jedną z najbardziej adorowanych Świętych Kościoła. Wierzyła zresztą, że dopiero po śmierci rozpocznie się jej prawdziwa misja szczególniejszej orędowniczki dla tych, których ziemska wędrówka jeszcze się nie skończyła: "Czuję, że posłannictwo moje rozpocznie się, posłannictwo wszczepiania w dusze miłości Boga; takiej miłości, jaką ja Go miłuję... nauczania ludzi małej drogi.
NIEBEM MOIM BĘDZIE CZYNIĆ DOBRZE NA ZIEMI. (...) PO MOJEJ ŚMIERCI SPUSZCZAĆ BĘDĘ NA ZIEMIĘ DESZCZ RÓŻ".
http://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/10-01.php3
http://www.thereseoflisieux.org/their-lives/
http://www.theresemovie.com/
http://www.thereseoflisieux.org/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz